Wystrojona w mundur, z misternie wywiązana wokół szyi apaszką po raz pierwszy poleciałam do Paryża w roli stewardesy. Spełniło się moje marzenie!
Rekrutacja stewardes
Kiedy znalazłam ogłoszenie o tym, że linia lotnicza poszukuje kandydatów na stewardesy, nie myślałam długo. Przecież zawsze marzyłam o pracy w liniach lotniczych, a opis idealnej kandydatki jak nic pasował do mnie:
• znajomość języka obcego,
• umiejętność pływania,
• dobra prezentacja,
• odpowiedni wzrost,
• nienaganna kultura osobista,
• odporność na stres i
• szczególne podejście do ludzi, które okazało się najistotniejszym atutem.
Kilka dni po pierwszej rozmowie zostałam zaproszona do kolejnego etapu rekrutacji na stanowisko stewardesy. Tym razem sprawdzano moją znajomość języków obcych, do których przyznałam się w przesłanym życiorysie. Udało się! Przede mną kilkugodzinne testy psychologiczne. Uf, przeszłam je bez trudu.
Nie myślcie sobie jednak, że na tym koniec starań. Jeszcze szczegółowe badania lekarskie. Nigdy wcześniej nie byłam tak dokładnie diagnozowana; wyposażona w tekturową teczkę z moim nazwiskiem wypisanym grubym, granatowym pisakiem wędrowałam od drzwi kardiologa do okulisty, po drodze odwiedzając jeszcze laryngologa, neurologa i wielu innych specjalistów. Plik pozytywnych orzeczeń w teczce rósł, podczas gdy kilka osób, które – tak jak ja przeszły poprzednie etapy – odpadały ze względu na zły stan zdrowia.
Kurs stewardess i pierwszy lot!
Ja byłam zdrowa jak ryba i już kilka dni później rozpoczęłam kurs dla stewardes, inaczej kurs personelu pokładowego. Cóż, od mojej historycznej podróży do Paryża dzieliły mnie jeszcze cztery długie tygodnie wytężonej pracy i kilka nieprzespanych nocy spędzonych nad Podręcznikiem Stewardesy, ale wreszcie się doczekałam i dumna po raz pierwszy zajęłam awaryjną pozycję na jump-seacie.
Pod czujnym okiem surowej instruktorki personelu pokładowego dzielnie wprowadzałam w czyn całą wiedzę zdobytą na poprzedzającym to wielkie wydarzenie kursie dla stewardess. Wierzcie, nie było łatwo błądzić w meandrach szczegółów technicznych samolotów, rozkładać na czynniki pierwsze sprzęt przeciwpożarowy, uczyć się obsługi butli tlenowej, zapamiętywać kolejne komendy i obowiązki podczas standardowych czynności na pokładzie oraz sytuacji awaryjnych. Chaos przyswojonych informacji porządkowały liczne testy i egzaminy.
Pierwszy lot do Paryża pamiętam do dziś!